Woodstockowy Ekwipunek


Przede wszystkim należy pamiętać, że Woodstock to dzicz - niestrzeżone ogromne pole namiotowe - obóz ocalonych przed apokalipsą zombie rządzący się własnymi prawami.

Poniższa lista to wilczy coroczny spis pakowania plecaka wzbogacony o małe wyjaśnienia dla świeżaczków, które w razie ewentualnych pytań zostaną rozbudowane.

I. PLECAK I RZECZY DO PLECAKA PRZYCZEPIONE

Plecak - rzecz najważniejsza. Ma być wygodny i pojemny i nie, żadnych walizek na kółkach. Skończy się asfalt i cywilizacja, zacznie się piach i będzie płacz i zgrzytanie ząbków, że trzeba walizkę nieść na plecach. W żadnym wypadku nie kupować dużego turystycznego plecaka, wziąć jakiś stary, ale sprawny szkolny plecak. Rzeczy powinny być zapakowane w torby foliowe żeby nie zamokły, ale wilczurki wrzucają wszystko w worki na śmieci, które po przyjeździe na miejsce służą jako ogólnoobozowe śmietniki.

Namiot - osobiście polecam jakiś w miarę tani - moja dwu-osobówka z przeceny za 50 zł trzyma się całkiem nieźle i dobrze wiem, że w przypadku zniszczenia nie będzie mi jej szkoda. Na namiot czyhają przeróżne niebezpieczeństwa - od pijanych ludzi, którzy tylko marzą o tym by przewrócić się o namiotowe linki i swoim cielskiem połamać stelaż aż po cichych złodziei, którzy sądzą, że bardzo mało podejrzane będzie rozcięcie ścianki namiotu by zerknąć czy można z niego ukraść czyste gacie.

Folia malarska - w cenie około 5 zł w marketach budowlanych typu Bricomarché i im podobnych - narzucamy ją na namiot i żaden deszcz nam nie będzie straszny. No, chyba że nas podtopi. Zajmuje bardzo mało miejsca - chowamy ją razem z namiotem.

► W nocy wbrew pozorom jest cholernie zimno, więc obowiązkowo śpiwór (choć mój Jenot zatargał tam sobie kołdrę, ale Jenot to prawdziwa dama) i karimata pod tyłek.
Poduszkowy protip: bluza włożona w pokrowiec po śpiworze pełni rolę fajnej poduszki i oszczędza sporo miejsca.

► Dla zaoszczędzenia miejsca w karimacie można zawinąć koc lub kurtkę, która ma być pod ręką, a w śpiworze zwinąć ręcznik. Karimatę staramy się przyczepić do plecaka w pionie, a nie poziomie - zmniejsza się prawdopodobieństwo, że przechodząc obok kogoś zdzielimy go po łbie. Tak, dyktowane doświadczeniem.

II. GŁÓWNA KIESZEŃ PLECAKA

Spód plecaka powinny wypełniać rzeczy lekkie o sporej objętości, a więc wszelkiego rodzaju bluzy/koce/ręczniki, zaś najcięższe rzeczy powinny być jak najbliżej pleców.

Ubrania - ile i jakie dokładnie to już zależy od osobistych preferencji. Ważne by mieć coś przeciwdeszczowego (w kioskach są nawet takie foliowe kubraczki za około 3 zł) i cieplejszą bluzę. Dobrym motywem jest na kilka dni przed wyjazdem przejść się po lumpach, kupić jakieś szmaty po złotówce, styrać je bez wyrzutów sumienia, a przed wyjazdem wywalić - plecak powrotny staje się dużo lżejszy.

► Warto przemyśleć też sprawę butów. Zastanowić się czy będziecie wchodzić w pogo na koncertach, w jakich buciorkach wytrzymacie w takim upale, co jeśli przemokną na deszczu (niemal tradycją jest, że w jeden dzień pada), co jeśli ukradną, w czym pójdziemy się umyć. Jakieś zapasowe trampki/klapki lepiej upchnąć w plecaku.

Kosmetyczka - ponownie biorą górę osobiste preferencje. Na całym polu namiotowym największą władzę sprawuje kurz, więc mokre chusteczki i maseczka chirurgiczna czasem ratują żywot. Kwestia mycia się ma dwie opcje - płatne polowe prysznice z (czasem) ciepłą wodą (95% prywatności bo kostki widać) lub darmowe zlewy z zimną wodą (0% prywatności). Przy drugiej opcji sprytne człowieczki biorą ze sobą wąż ogrodowy (3/4 albo 1/2 cala pasują do kranów) by zrobić namiastkę prysznica. Obowiązkowo krem z filtrem - ostatnio w ciągu pierwszej godziny zdążyłem niemiłosiernie zjarać sobie plecy.

Jedzonko - nie brać ze sobą więcej niż na podróż i ewentualne śniadanie lub kolację jeśli wiemy, że pojawimy się w mieście przed lub po zamknięciu sklepów i czekają nas halucynacje z niedożywienia i śmierć. Żarcie da się kupić na miejscu. W mieście są sklepy i markety, a na samym polu namiotowym stoiska z żarciem i polowy namiot Lidla.

Napoje - w pociągu woodstockowym woda mineralna jest na wagę złota, szczególnie nad ranem. Oficjalnie na pole nie wolno wnosić nic w szklanych opakowaniach, więc najlepiej wszelkie soczki tymbarki przelać sobie do butelek plastikowych lub kupić od razu w kartonie. Zwykłych rzeczy nie brać więcej niż na podróż, rzeczy niezwykłych można bo na czas imprezy w mieście panuje prohibicja - nic lepszego niż piwo oficjalnie nie będzie można kupić. Krat piwa też nie wozić - hurtownia z alkoholem jest po drodze z dworca na pole.

III. MAŁE KIESZENIE PLECAKA

Plastry i woda utleniona - obtarcie sobie tylnej łapki o glany nie jest powodem by lecieć do medyków.

Kubek - w budach z żarciem jest możliwość kupienia wrzątku, więc w wersji biednej można zjeść zupkę chińską, a w wersji duszyczkowej napić się ulubionej herbaty.

Niezbędnik - może niekoniecznie profesjonalny scyzoryk, ale otwieracz do konserw zawsze się na polu przyda.

Latarka - plus zapasowe baterie.

IV. TRZYMAĆ PRZY SOBIE I PILNOWAĆ

Kieszenie zapinać, portfele na łańcuch,
paski od nerki zaplątać między szlufkami spodni.

Pieniążki - ile weźmiecie, tyle wydacie. Taka prawda.
  • bilety - sam festiwal jest w pełni darmowy, ale dojazd na niego już niestety nie. Podstawiane są specjalne Pociągi Woodstockowe, których rozkład pojawia się zwykle na kilka dni przed ich wyruszeniem w trasę {klik - cennik}. Przed dworcem w Kostrzynie podstawiane są też Autokary, które za magiczną monetkę 2zł lub 5zł zawiozą prawie pod samo pole. Oczywiście można jechać zwykłymi pociągami (nie wiem czy wyjdzie taniej czy drożej) i iść na piechotę (za tłumem, zawsze za tłumem).
  • jedzenie - na polu znajduje się gastronomia, gdzie można zjeść ciepły obiad, w mieście są restauracje i knajpy, wioska Hare Kryszna oferuje swój egzotyczny obiadek, żarełko jest też w sklepach i marketach w mieście - trzeba obczaić ceny i przemyśleć co i w jakich ilościach jest na naszą kieszeń.
  • pasaż handlowy - największe przekleństwo dla portfela. Od jakichś pierdół, po koszulki i inne "pamiątkowe" klimaciarskie rzeczy. Większość stoisk to wystawcy sklepów internetowych, więc można spokojnie po powrocie do domu sobie zamówić to co się wypatrzyło. Tak, koszulki woodstockowe również.
  • używki - fajki można kupić i na polu i w mieście, piwo jest w zwykłych sklepach, w hurtowni alkoholu lub w wiosce piwnej, gdzie w tym ostatnim to tylko i wyłącznie marka obecnego sponsora, a jedynym plusem kupowania go jest naprawdę niska temperatura. Nic innego na polu lepiej nie kupować bo równie dobrze można pieniążek wyrzucić w błoto, przydeptać i posypać majerankiem lub mąką, poważnie.
Dokumenty - legitymacja dla zniżki na bilet, dowód bez którego nawet staruszkowi nie sprzedadzą piwa w wiosce piwnej.

Telefon - plus ładowarka lub powerbank. Podobno gdzieś na pasażu jest darmowe ładowanie telefonów, ale osobiście nigdy nie korzystałem.

4 komentarze:

  1. Super pościk. Mogę wiedzieć w ile pieniędzy się mniej wiecęj zaopatrzasz. Po prostu chodzi mi jaka suma mniej więcej pozwala na przetrwanie tam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozpisałem trochę podpunkt pieniędzy. Zwykle zabierałem ze sobą 100 - 120 zł, wliczając w to bilety i fakt, że strasznie dużo paliłem.

      Usuń
    2. A to spoko luzik, myślałam, że gorzej

      Usuń
  2. Polecam też wziąć jakieś buty na zmianę w razie jakby jedne przemokły albo szybkiego narzucenia

    OdpowiedzUsuń